Jak wyjść z bagna, czyli słów kilka o ostracyzmie i drugich szansach…

Inżynieria akwarelowa- miejsce, gdzie znajdziesz wszystkie odpowiedzi na nurtujące cię pytania

back to overview
Jak wyjść z bagna, czyli słów kilka o ostracyzmie i drugich szansach…

Siedzę i dość sporo ostatnio myślę.

Tak, pewnie w końcu myśliwym zostanę… Ale jakoś okoliczności sprawiają, że bierze mnie na przemyślenia mniejsze i większe. I na rozważanie różnych, nie zawsze wygodnych tematów.

Co poradzę, że one same do mnie przychodzą i wzbudzają niepokój, kołaczą po głowie i chcą szerszej analizy?

Czasem mam wrażenie, że to nie ja szukam tematów- ale to one szukają mnie i dopraszają się o uwagę. Przychodzą w komentarzach, w rozmowach na priv, w czytanych materiałach – albo po prostu klują się w głowie i nie dają spokoju.

Bywa - jak teraz - że są pokłosiem wcześniej napisanych tekstów. Tekstów, które jednocześnie potrafią uświadamiać, popularyzować, uczyć, wyjaśniać mechanizmy- ale i zwracać się przeciwko własnemu twórcy.

Niczym prawda objawiona stawiają granice, budują mury i stają w szranki o rząd dusz- jednocześnie nie zawsze będąc w pełni zrozumianymi i zinterpretowanymi w sposób mocno subiektywny. A tymczasem nie ma w nich nic co jest całkiem czarne albo całkiem białe- jest za to bardzo szerokie spektrum szarości…

Wrócił jak bumerang temat traktowania ludzi posądzonych o plagiat i plagiatorów – ale w tych przemyśleniach nie będą oni wcale główną postacią dramatu. Będą bohaterem pobocznym- bo w środowisku jest dużo więcej potencjalnych kozłów ofiarnych o niejasnym statusie- z którymi właściwie nie wiadomo jak postępować.

Podobnie jak w samym życiu jest wiele osób, które potknęły się raz czy dwa i wylądowały na marginesie społeczeństwa. Alkoholicy, bezdomni, uzależnieni, ludzie na życiowym zakręcie, zamotani w swoich postępkach i kłamstwach – wreszcie ludzie dla których potknięcie i utrata twarzy stały się życiowym dramatem. Nie zawsze tylko przegrani- czasem desperacko próbujący powrócić do środowiska, odbudować dawne życie, pozycje i zrehabilitować się w oczach ludzi.
Dużo rzadsi niż permanentnie upadli- ale występujący i potrzebujący pomocnej ręki ze strony innych.

Raz odrzuceni i pogardzeni- napiętnowani i przesunięci na obrzeże prawilnego towarzystwa – ale czy zawsze winni aż tak, aby ostracyzm był permanentny i nie negocjowany?

Czy zawsze odrzucenie człowieka w obawie, że okaże się oszustem – jest najlepszym wyjściem? Czy nie ma miejsca na próbę poprawy i na możliwe wybaczenie? Czy mamy prawo być Inkwizycją, która dla zasady rozpala stosy i w swej ślepocie jest niepomna na nawet najmniejszą skruchę?

*********

Sztuka- zwłaszcza ta tworzona z pasji- jest przestrzenią wolności, wyrazu i nieustannego eksperymentowania.

Jednocześnie to również świat pełen rywalizacji, silnych emocji i nieuniknionych konfliktów. Środowisko artystyczne, jak każda społeczność, rządzi się swoimi prawami – jednych wynosi na szczyt, innych skazuje na zapomnienie. Powody mogą być różne: osobiste zatargi, nieporozumienia, nietrafione wypowiedzi czy oskarżenia o naruszenie niepisanych zasad.

W dzisiejszych czasach internet stał się główną areną życia artystycznego. To tam buduje się reputację, zdobywa uznanie i nawiązuje kontakty.

Jednocześnie przestrzeń ta sprzyja szybkim osądom i zbiorowym reakcjom, które mogą przybrać formę zarówno słusznej, solidarnej krytyki jak i niekontrolowanego ostracyzmu. Czasem jedno niefortunne słowo, nietypowe zachowanie czy konflikt z wpływową osobą w środowisku wystarczą, by twórca został wykluczony z artystycznej społeczności.

Niekiedy oskarżenia są zasadne, innym razem wynikają z nadinterpretacji lub zwyczajnych pomyłek.

Jak powinno się oceniać takie sytuacje?

Czy każdy, kto znalazł się w ogniu krytyki, zasługuje na drugą szansę? A może pewne przewinienia są niewybaczalne? Jak radzić sobie z konsekwencjami internetowego ostracyzmu i czy możliwe jest odbudowanie reputacji w społeczności, która potrafi być równie wspierająca, co bezlitosna?

W tym felietonie przyjrzymy się mechanizmom funkcjonującym w świecie akwarelistów, a także zastanowimy się, gdzie leży granica między sprawiedliwością a nadmiernym potępieniem.


Drugie szanse w akwarelowym świecie: odkupienie czy utopia?

Świat sztuki to przestrzeń pełna emocji, talentu i – niestety – kontrowersji. Twórcy inspirują się sobą nawzajem, ale granica między inspiracją a plagiatem bywa cienka jak liner do robienia szczegółów.  Gdy ktoś zostaje oskarżony o kopiowanie cudzej pracy, w społeczności artystycznej często rozpętuje się burza.

Pytanie brzmi: czy taka osoba zasługuje na drugą szansę? I jeśli tak, to na jakich warunkach?

A poza plagiatem- co jeszcze złego może zrobić artysta aby popaść w niełaskę u innych ludzi?

Czy zawsze musi to być kardynalny błąd, czy może czasem wystarczy tylko być w złym miejscu o złym czasie, aby paść ofiarą „odpowiedzialności zbiorowej” ? I czy wciąż jest w środowisku miejsce na zbiorową odpowiedzialność i osądzanie ludzi po tym, z kim się kontaktują i z kim przebywają na publicznych imprezach?


„Przestępstwa” w środowisku akwarelowym

Świat akwarelistów, jak każde środowisko twórcze, ma swoje zasady, zarówno te formalne, jak i niepisane. Nie tylko plagiat stanowi przewinienie – lista grzechów, które mogą skutkować ostracyzmem, jest o wiele dłuższa.

1.    Plagiat i kradzież intelektualna
– To oczywiste naruszenie praw autorskich, które niszczy reputację zarówno jednostki, jak i społeczności artystycznej. Może przybierać różne formy: kopiowanie całych obrazów, drobne zmiany w cudzych pracach czy nawet korzystanie z referencji bez podania ich źródła.

2.    Fałszowanie postępu twórczego
– Niektórzy artyści publikują swoje prace jako „proces twórczy”, choć faktycznie korzystają z narzędzi cyfrowych do retuszowania czy manipulacji obrazem, wprowadzając odbiorców w błąd co do ich rzeczywistych umiejętności.

3.    Nieuczciwe praktyki biznesowe
– Obejmuje m.in. sprzedaż kopii cudzych prac jako własnych, naruszanie warunków współpracy, nieopłacanie prowizji galerii czy wystawców oraz oszukiwanie klientów co do oryginalności dzieł.

4.    Przywłaszczanie cudzej tożsamości artystycznej
– Niekiedy zdarza się, że artyści nie tylko inspirują się, ale wręcz budują całą swoją estetykę na stylu innego twórcy, kopiując nie tylko technikę, ale i tematykę, sposób prowadzenia kont w mediach społecznościowych czy nawet narrację artystyczną.

5.    Agresywne zachowanie i niszczenie reputacji innych
– Czasem artysta, zamiast skupić się na własnej pracy, poświęca czas na podważanie dorobku innych, rozsiewanie plotek czy organizowanie kampanii nienawiści przeciwko konkurencji. Tego rodzaju działania są szczególnie niszczące w małych społecznościach, gdzie każdy zna każdego.

6.    Brak transparentności w konkursach i współpracach
– Faworyzowanie konkretnych artystów, ukrywanie reguł selekcji w konkursach, ustawianie wyników – to kolejne przewinienia, które mogą doprowadzić do utraty zaufania w środowisku. Rzecz powszechna w niektórych środowiskach i traktowana jako tajemnica poliszynela. Jeśli konkurs po raz 3 z rzędu wygrywa ta sama osoba, to po co innym w ogóle brać udział?

7.    Manipulacja odbiorcami
– Niektórzy artyści celowo budują wokół siebie mit outsidera, „niesłusznie prześladowanej jednostki”, by zdobyć sympatię publiczności, jednocześnie nie podejmując żadnych kroków w stronę rzeczywistej poprawy swojego postępowania. Często taka narracja pojawia się w momencie, kiedy „prześladowanemu artyście” ktoś zwróci uwagę na jego niekoniecznie zgodne z prawem działania.
 
8.    Używanie „niewłaściwych” materiałów
– tutaj często do głosu dochodzi sprawa posiadania (a jeszcze częściej- zakupu) materiałów plastycznych z firm związanych z nieetycznymi działaniami  - chociażby przez kraj pochodzenia. Naczelnym przykładem jest tutaj Rosja i produkty pochodzące z tego kraju. Akwarele Białe Noce czy papiery od Palazzo zostały powszechnie zbojkotowane przez środowisko- choć stopień bojkotu jest mocno różny. Od nie przejmowania się sprawą, przez nie sprowadzanie nowych i używania tego, co się ma – aż po nienawiść sięgającą wyrzucania posiadanych materiałów i naciskania innych osób, aby robiły to samo. Czasem przybiera to skrajne formy – co potem widać w komentarzach gdzie potrafi rozkręcić się istne akwarelowe piekiełko.

Każde z tych przewinień wywołuje reakcję społeczności, a konsekwencje mogą sięgać od publicznej krytyki po całkowite wykluczenie z obiegu artystycznego.


Jak reagować na te nadużycia, aby być sprawiedliwym?

W świecie sztuki, jak i w każdej innej dziedzinie życia, kluczowe jest znalezienie równowagi między odpowiedzialnością a nadmiernym potępieniem.

Tutaj nie warto poddawać się emocjom i działać na fali entuzjazmu wzbudzonego przez tłum. Warto przystanąć i zastanowić się, jak faktycznie wygląda prawda i jak bardzo rzutuje ona na rzeczywistość.
Czy wpływa na czyjeś straty?
Czy jest moralnie wątpliwa?

Czy jest 100% pewności, że osoba która dokonała wykroczenia była świadoma tego co robi?

Oto kilka zasad, które mogą pomóc w uczciwej ocenie sytuacji:

1.    Zbadaj fakty zanim osądzisz
– W erze mediów społecznościowych łatwo o szybkie oskarżenia bez pełnych dowodów. Zanim dołączymy się do fali potępienia, warto sprawdzić źródła, porównać prace i poznać kontekst sytuacji.

2.    Daj oskarżonemu szansę na wyjaśnienie
– Każdy powinien mieć możliwość przedstawienia swojej wersji wydarzeń. Może okazać się, że rzekome przewinienie wynikało z nieświadomego błędu, a nie z intencji oszustwa. Czasem będą to same półprawdy i przysłowiowe odwracanie kota ogonem, ale może być i tak, że człowiek zdziwi się, że coś w ogóle nie gra bo nie był on świadomy problemu. A czasem sprawa jest na tyle moralnie niejednoznaczna, ze należy ja pozostawić sumieniu każdego i nie rozkręcać na tej podstawie hejtu.

3.    Oddziel krytykę od nienawiści
– Publiczne wyrażanie sprzeciwu wobec plagiatu czy nieuczciwych praktyk jest uzasadnione, ale personalne ataki, nękanie i niszczenie reputacji osoby (bez możliwości odkupienia) mogą być równie szkodliwe, co samo przewinienie.
Wytykamy błąd, konkretny przypadek, obraz, poszkodowanego autora- ale żadnych przytyków co do rodziny, znajomych czy pracy. Nie mieszamy do sprawy osób trzecich które nie miały w sprawie bezpośredniego udziału i do licha- nie popadamy w desperację ścigając krytykowanego twórcę po całej sieci aby gnębić go gdziekolwiek się pojawi. Bo to już nie jest słuszne upominanie- tylko stalking !


4.    Weź pod uwagę skruchę i działania naprawcze – Jeśli osoba przyznała się do błędu, przeprosiła i podjęła realne kroki w celu poprawy, warto rozważyć wybaczenie i ponowne włączenie jej do społeczności artystycznej.
Czasem takie kroki są małe- jak zaprzestanie używania kradzionych obrazów, zaprzestanie sprzedaży nie swoich prac, dyskretna zmiana w zachowaniu czy wręcz baczniejsze zwrócenie uwagi na newralgiczny temat np. na temat plagiatu na swoim profilu.
Nie są to od razu wielkie zmiany, ale nawet te małe pozwalają mieć nadzieję na zmianę sposobu myślenia osoby która dopuściła się wykroczeń oraz na jej chęć rehabilitacji w środowisku. Dla takich ludzi zawsze jest nadzieja- nawet jeśli niewielka. Zrozumienie swojego błędu i zaprzestanie jego powtarzania  jest bowiem pierwszym krokiem do poprawy- nawet jeśli na przeprosiny nie ma się jeszcze odwagi.

5.    Unikaj podwójnych standardów
– Czy wszyscy artyści są oceniani według tych samych zasad? Czy bardziej znani twórcy otrzymują łagodniejsze traktowanie? Sprawiedliwość powinna być jednolita dla każdego, niezależnie od jego popularności. Wielkie nazwisko nie może powodować, że jego czyny będą bagatelizowane, podczas gdy zwykły Kowalski trafi pod pręgierz.
Jedyna uzasadniona sytuacja „podwójnego standardu” może dotyczyć przypadku, kiedy rozstrzygamy w sprawie zatwardziałego w swoich nadużyciach akwarelisty, a takiego, którego działalność nie przyniosła znaczących szkód i który zareagował na krytykę i zaprzestał procederu. Zaprzestanie to jeszcze nie rehabilitacja ani pewność, że do złych praktyk nie wróci- ale jest to dobre pole do rozpoczęcia działalności wymienionej w punkcie 7.

6.    Rozróżniaj intencję od skutku
– Popełnienie błędu w dobrej wierze różni się od świadomego oszustwa. Intencja osoby oskarżonej powinna być jednym z kluczowych czynników w ocenie jej winy i możliwej rehabilitacji. Chęć darmowego pokazania komuś czegoś ciekawego (i użycie do tego np. cudzego tutorialu) to nie ta sama waga przewiny co świadome skopiowanie czyjegoś obrazu, a potem jego sprzedaż – oraz 20 printów zrobionych na jego podstawie.

7.    Działaj na rzecz edukacji, a nie tylko kary
– Zamiast jedynie potępiać, warto szerzyć wiedzę o tym, co jest dozwolone w sztuce, czym różni się inspiracja od plagiatu i jak przestrzegać etyki artystycznej. Robienie nagonki bez elementu edukacyjnego to rozrywka niczym „pogoń za lisem”, gdzie na oczekiwanym i jedynie słusznym końcu lis pada martwy.
Warto przeprowadzać rozmowy uświadamiające z osobami, które dopuściły się naginania zasad – tak, aby zrozumiały raz a dobrze gdzie popełniły błąd i jak tego następnym razem unikać działając zgodnie z zasadami. Rozmowa to platforma do porozumienia i naprawiania świata. Nie naprawimy nikogo tylko go szczując i wykluczając.


Plagiat – największa zdrada artystycznego zaufania

Plagiat w sztuce jest jak fałszywa nuta w symfonii – psuje całość i podważa wiarygodność twórcy.
W środowisku akwarelistów, gdzie każdy gest pędzla wydaje się osobisty i niepowtarzalny, przywłaszczenie cudzej pracy uderza w samo serce artystycznej uczciwości. Wystarczy jedno ujawnione oszustwo, aby dany artysta stał się personą non grata.
Internetowe społeczności artystyczne, choć z założenia wspierające, potrafią być bezlitosne. Ostracyzm nie dotyka jedynie winowajcy – cierpią także ci, którzy wciąż go wspierają, współpracują z nim lub nawet próbują obiektywnie spojrzeć na sprawę.

Psychologiczne aspekty niechęci do dawania drugich szans

Dlaczego ludzie niechętnie dają drugie szanse?

Powodów jest wiele, a niektóre z nich tkwią głęboko w naszej psychice. W społeczeństwie panuje przekonanie, że „kto raz oszukał, ten zrobi to ponownie”. To mechanizm obronny, który ma na celu ochronę przed ponownym zranieniem. Niechęć do wybaczenia wynika także z potrzeby sprawiedliwości – jeśli ktoś zawinił, powinien ponieść konsekwencje.
Psychologia tłumu również odgrywa tu kluczową rolę. Gdy jedna osoba zostaje napiętnowana, inni dołączają się do fali potępienia, chcąc podkreślić swoje własne poczucie moralności.
Media społecznościowe dodatkowo wzmacniają ten efekt, zamieniając jednostkowe oskarżenia w internetowe lincze. Im większa skala reakcji, tym trudniej jednostce sprzeciwić się dominującemu trendowi i stanąć po stronie osoby skazanej na ostracyzm.
Tylko czy zawsze to najwłaściwsza droga do uzyskania pozytywnego efektu, jakim jest zaprzestanie złych czy destrukcyjnych działań?


Czy zasługujemy na drugie szanse?

Ludzie popełniają błędy – to truizm, ale i prawda.
W historii sztuki nie brakuje przypadków, gdy twórca inspirował się kimś do granic przyzwoitości, a potem wracał na własną ścieżkę. Warto jednak zastanowić się, czy „druga szansa” to automatyczne wybaczenie, czy raczej proces, który wymaga skruchy i naprawienia wyrządzonych szkód. Bo nie chodzi wcale o automatyczne wymazanie sprawy na samo słowo „żałuję!”

Prawdziwa druga szansa powinna być czymś więcej niż tylko próbą przeczekania burzy. To zobowiązanie do przejrzystości, otwartego mówienia o własnych błędach i podjęcia realnych działań naprawczych – choćby poprzez oficjalne przeprosiny i edukację na temat praw autorskich. W przypadku plagiatu dobrym gestem może być również wsparcie oryginalnego twórcy, np. poprzez promocję jego prac czy rekompensatę.

Pierwszym krokiem ZAWSZE  jednak powinno być przede wszystkim zaprzestanie niecnego procederu. Teraz, już, natychmiast!
Dopiero wtedy można pomyśleć o ostrożnym dawaniu możliwości do rehabilitacji- czego początkiem może być zaprzestanie krytyki jawnej i potajemnej. 


Ostracyzm – kara czy egzekwowanie sprawiedliwości?

Współczesne społeczności internetowe działają jak żywy organizm – błyskawicznie wykrywają „zagrożenie” i równie szybko odrzucają winowajcę.

Jednak czy taki artystyczny ostracyzm jest rzeczywiście sprawiedliwy? Czy zawsze daje szansę na odkupienie, czy raczej skazuje na wieczne potępienie?

Bywa, że reakcje są przesadzone – dochodzi do publicznego linczu, hejtu i niszczenia reputacji osoby, która mogła popełnić błąd nieświadomie. Wtedy konsekwencje wykraczają poza sprawiedliwą nauczkę i stają się formą cyberprzemocy.
Czy to oznacza, że nie powinniśmy reagować? Absolutnie nie.
Ale warto, by reakcja była adekwatna do przewinienia i dawała możliwość naprawy błędu, zamiast zamykać drzwi na zawsze. I była reakcją przemyślaną i zastosowaną w momencie, kiedy przewinienie się dzieje.
Ciągnięcie sprawy miesiącami – kiedy już nie ma obiektywnych powodów bo nadużycie się zakończyło i nie powtórzyło- to forma przemocy której daleko jest od działalności naprawczej i która poza sianiem fermentu i nienawiści właściwie nic więcej ze sobą nie niesie.


Jak traktować osobę, która chce oczyścić swoje imię?


Jeżeli osoba oskarżona o plagiat czy inne przewinienie wykazuje rzeczywistą skruchę, aktywnie pracuje nad zmianą swojego postępowania i podejmuje działania naprawcze, społeczność powinna zastanowić się nad stopniowym przywróceniem jej wiarygodności. Warto dać takiej osobie przestrzeń na poprawę, zamiast skazywać ją na wieczne wykluczenie. W ostatecznym rozliczeniu może bowiem okazać się, że taka „odrodzona” osoba jest cennym nabytkiem dla społeczności i jej użyteczność znacząco wykracza poza dawne winy.
Ludzie powinni unikać dalszego ostracyzmu, jeśli dana osoba otwarcie przyznaje się do błędu i chce działać etycznie. Można chwilowo zamilknąć nawet już na etapie zaprzestanie złego postępowania. Prawda lubi ciszę – a obserwacje zmian prowadzą prędzej czy później do odkrycia prawdy.

Ciągłe piętnowanie winnego może jedynie prowadzić do desperacji i zamknięcia się w sobie, co uniemożliwia faktyczną rehabilitację.

Wspieranie takich osób w ich wysiłkach na rzecz zmiany, a jednocześnie monitorowanie ich działań, może przynieść korzyści nie tylko jednostce, ale i całej społeczności. Pozytywna transformacja i edukacja mogą być silniejszym przesłaniem niż niekończące się potępienie.


Potępienie tych, którzy próbują pomóc

Interesującym i niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że często ostracyzm dotyka nie tylko samego winowajcy, ale także tych, którzy wyciągają do niego rękę.

Osoby, które próbują okazać wsparcie lub zasugerować inną perspektywę, bywają równie szybko atakowane i marginalizowane. Ich intencje są podważane, zarzuca im się bagatelizowanie problemu lub wręcz współudział w oszustwie. W efekcie nawet najbardziej życzliwe gesty mogą prowadzić do utraty reputacji i pozycji w społeczności.
To zjawisko ma swoje konsekwencje – zmniejsza gotowość do dialogu, sprawia, że ludzie wolą milczeć, niż ryzykować krytykę, i prowadzi do jeszcze większej polaryzacji.

Czy naprawdę chcemy świata, w którym jedno potknięcie rujnuje całe życie, a każda próba pomocy staje się obciążeniem?
Warto zastanowić się, czy ostracyzm w obecnej formie nie wyrządza więcej szkody niż pożytku.


Zastanów się, czy hejt i ostracyzm, a także nacisk na osoby, które chcą pomóc – to dobra droga działania?

Hejt i ostracyzm to mechanizmy, które często prowadzą do marginalizacji jednostek, a w kontekście sztuki – do wykluczenia artystów z szerszego obiegu twórczości.

Często są to odpowiedzi na przewinienia, które wcale nie muszą być absolutnie nieakceptowalne. Na przykład, oskarżenie o plagiat może wynikać z przypadkowej, niezamierzonej inspiracji, które niekoniecznie musi być wynikiem złych intencji. W takim kontekście decyzja o wykluczeniu artysty z grupy może nie tylko wywołać niepotrzebną presję, ale także stłumić jego dalszy rozwój twórczy.

Bez przestrzeni na błąd, nie ma szansy na naukę i ewolucję. Artysta, który doświadczył ostracyzmu, może poczuć się zniechęcony do kontynuowania swojej pracy, co w ostateczności odbiera mu motywację do dalszej twórczości i wyrażania siebie.

Gdy dochodzi do sytuacji, w których osoby starające się pomóc – czy to poprzez wsparcie oskarżonych artystów, czy próbując wyjaśnić nieporozumienia – zaczynają być poddawane intensywnemu naciskowi i krytyce, zjawisko to wchodzi w jeszcze bardziej niepokojącą fazę. Zamiast budować mosty, tworzymy mury. Pomoc staje się coraz bardziej ryzykowna, ponieważ osoby próbujące załagodzić konflikt stają się automatycznie częścią problemu, stawiając się na celowniku tych, którzy już podjęli decyzję o wykluczeniu. W takim klimacie przyznanie się do błędu lub próba interwencji w celu rozwiązania sytuacji może być traktowana jako "wsparcie niewłaściwego" – i tym samym, ci, którzy starają się pomóc, także zostają wykluczeni, a ich działania postrzegane są jako zdrada.

Pytanie, które się nasuwa, brzmi: czy naprawdę to jest skuteczna droga?

Czy bezwzględne i natychmiastowe wykluczanie osób, które popełniły błędy, jest jedyną właściwą odpowiedzią na przewinienia, które – nawet jeśli były świadome – mogły wynikać z niewiedzy, braku doświadczenia lub niedopatrzenia? Albo po prostu chcą być naprawione, niezależnie od ich genezy?

A co z osobami, które starają się pomóc, oferując przestrzeń na naprawę sytuacji, które poprzez swoją reakcję mogą wpłynąć na rozwój odpowiedzi na to chce ich zniszczyć na równi z ”winnym”.
Patrząc trzeźwo okazuje się, że w niektórych przypadkach ostracyzm (chociaż daje poczucie moralnej wyższości) nie prowadzi do naprawy sytuacji.

Zamiast motywować do samodoskonalenia, stawia barierę, która zniechęca i izoluje.

W przypadku artystów, którzy byli oskarżeni o błędy, najważniejsze jest stworzenie przestrzeni na refleksję i możliwość poprawy. Krytyka i potępienie mogą być użyteczne, ale muszą wiązać się z konstruktywnym dialogiem i realną szansą na odkupienie. Zamiast nakładać na nich piętno na całe życie, warto skupić się na wsparciu i umożliwieniu rozwoju, zarówno w sferze twórczej, jak i osobistej.

Potępienie to pierwszy krok – ale po nim czas zrobić następne - szczególnie, jeśli widać, że jednostka rokuje na jakąkolwiek poprawę.
Z kolei osoby, które chcą pomóc, zasługują na wsparcie i uznanie. To, że starają się zrozumieć sytuację i łagodzić skutki konfliktów, nie powinno być traktowane jako zdrada czy próba obrony niewłaściwego postępowania. Jeśli ingerencja zewnętrznej osoby nie polega na zaprzeczaniu rzeczywistości i staniu murem za osobą, która dopuściła się wykroczeń- a ma znamiona edukacji i resocjalizacji- nie powinna być traktowana jako współwinny czy „trędowaty” na równi z winnym.

Wspólnota powinna doceniać taką postawę i zrozumieć, że w każdej sytuacji, niezależnie od tego, jak skomplikowana, możliwa jest droga do pojednania i naprawy- szczególnie, jeśli widać już zalążki poprawy zachowania u człowieka, który wcześniej „narozrabiał”. On może chcieć wyjść z tej matni – ale może równie dobrze nie wiedziec jak to zrobić. Mediator „z zewnątrz” może taki proces wspomóc. O ile mediator sam nie będzie się bał tłuszczy z pochodniami, która chętnie i jego spali na stosie za wyłamanie się z powszechnej nienawiści.
Przeświadczenie, że pomagając, można zostać ukaranym, nie tylko zniechęca do działania, ale także zamyka drogę do rozwiązania problemu.

Zamiast więc na każdym kroku nakładać wyrok, warto zastanowić się, czy jest miejsce na zrozumienie i wsparcie. Wspólnota artystyczna, zamiast budować mury, powinna otworzyć drzwi do dyskusji, nauki i wspólnego rozwoju.

Czasami droga do naprawy wymaga czasu, wysiłku i wsparcia innych, a nie ostracyzmu i potępienia.

Tylko w ten sposób możemy zbudować przestrzeń, w której sztuka będzie prawdziwie wolna i otwarta na nowe możliwości, nawet dla tych, którzy popełnili błędy. Bo błędy zdarzają się wszystkim. Nawet nam.


Gdzie leży granica?

Nie ma jednej, uniwersalnej odpowiedzi na pytanie, czy każdy zasługuje na drugą szansę. To zależy od skali przewinienia, postawy winowajcy i gotowości społeczności do przebaczenia – a także gotowości winnego do zmiany.

Jedno jest pewne: w świecie akwarelistów – tak jak w życiu – liczy się autentyczność.

Jeśli ktoś raz stracił zaufanie, musi wykazać się czymś więcej niż tylko nową kolekcją obrazów. Musi udowodnić, że zrozumiał swój błąd i jest gotów budować swoją artystyczną przyszłość na solidniejszych fundamentach.

Wtedy – i tylko wtedy – druga szansa może stać się rzeczywistym odkupieniem, a nie jedynie próbą uniknięcia konsekwencji.


Zakończenie

Ostatecznie, każda decyzja dotycząca drugiej szansy w środowisku artystycznym powinna opierać się na głębokim zrozumieniu i refleksji. Przewinienia są częścią ludzkiej natury – wszyscy popełniamy błędy. W kontekście artystycznym powinniśmy pamiętać, że twórczość jest wynikiem wewnętrznych poszukiwań, które czasami mogą prowadzić do nieświadomych uchybień. Zamiast natychmiastowego potępienia, warto dać możliwość poprawy i rehabilitacji.

Sztuka jest przestrzenią, która nie tylko wyraża, ale i formuje człowieka. Dlatego też społeczność artystyczna powinna oferować szanse na odkupienie, szczególnie wtedy, gdy osoba oskarżona o naruszenie zasad wyrazi skruchę, przeprosi za swoje czyny i podjęła próbę naprawienia szkód. Nie ma nic bardziej twórczego niż proces oczyszczania się z win, a to wymaga przestrzeni na refleksję, naukę i rozwój.

Oczywiście, istnieje granica, po której przekroczeniu nie ma już miejsca na rehabilitację – nie każde przewinienie da się wybaczyć. Jednak w artystycznym świecie, który jest pełen pasji, emocji, a czasem chaosu, warto wyjść naprzeciw tym, którzy szczerze pragną zmiany. Ostracyzm, choć często pojawia się jako naturalna reakcja na przewinienie, w przypadku artystów może stłumić rozwój, a nie go ukierunkować. Wspieranie osób, które pragną naprawić swoje błędy, sprzyja nie tylko ich indywidualnemu rozwojowi, ale i rozwojowi całej społeczności artystycznej.

W końcu każda twórczość – niezależnie od medium – to nie tylko efekt pracy, ale także proces, który kształtuje i zmienia twórcę. Błędy są częścią tego procesu, a nauka na nich może prowadzić do autentycznego wzrostu.

Zatem zamiast oceniać poziom szansy na rehabilitację, warto dać przestrzeń na naukę i zrozumienie, które mogą przynieść większą wartość niż proste potępienie. Dopiero wtedy sztuka, w swojej pełnej głębi, będzie mogła kształtować nie tylko piękno, ale i wspólnotę, która potrafi dawać drugie szanse.


A skoro według CBOS za 2024 prawie  90% Polaków deklaruje się jako mniej lub bardziej letni katolicy- a do tego mamy całą rzeszę porządnych agnostyków i ateistów- to z okazji nadchodzącej Wielkanocy tak tylko dyskretnie przypomnę:


„ Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? (…). Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” Mt 7,7-12


*******

JEŚLI   TEN   TEKST   NIE  ZJECHAŁ  CI   PSYCHIKI  I  COŚ  CIEKAWEGO  WNIÓSŁ  -  TO  KAWĘ  MOŻNA  POSTAWIĆ  PONIŻEJ: