Beatrix Potter – Piotruś Królik i akwarela w ogrodzie niepodległości

Inżynieria akwarelowa- miejsce, gdzie znajdziesz wszystkie odpowiedzi na nurtujące cię pytania

back to overview
Beatrix Potter – Piotruś Królik i akwarela w ogrodzie niepodległości

W czasach, gdy kobiety miały być grzeczne, Beatrix Potter była... cierpliwa. Ale niegrzecznie ambitna. Urodziła się w zamożnym londyńskim domu, gdzie dzieci się widzi, ale nie słyszy, a ich pasje są tolerowane tylko wtedy, gdy nie przeszkadzają dorosłym. Na szczęście jej pasja była cicha – wystarczyły cienki pędzelek, talerz z farbkami i króliki biegające po ogrodzie. Brzmi uroczo? Nie dajmy się zwieść.

Beatrix Potter była potwornie uparta. A jej upór – w połączeniu z akwarelą – zmienił świat ilustracji dziecięcej. Kiedy wydawnictwa odrzucały „Piotrusia Królika” jako zbyt drobnego, zbyt delikatnego i – powiedzmy to – zbyt kobiecego, Beatrix wydała go sama. Sprzedała pierwszy nakład błyskawicznie. A potem poszło lawinowo: książki, porcelana, zabawki, teatrzyki – wszystko z akwarelowymi ilustracjami, których miękkość skrywała precyzję rysunku i świadomość obserwacji przyrodniczej.

Jej akwarele to nie był słodki świat ucieczki – to był mikrokosmos obserwacji. Każdy królik miał swoją osobowość, każda marchewka – swój cień. Potter malowała naturę, ale nie jako idealistyczną wizję, lecz z pełną świadomością cykli życia i przemijania. Jej ogród – w książkach i w rzeczywistości – był przestrzenią wolności. Tam nie rządziły tylko estetyczne zasady, ale biologia, doświadczenie i czujne oko obserwatorki.


Młodość

Helen Beatrix Potter przyszła na świat 28 lipca 1866 roku w Kensington w Londynie, w zamożnej, choć niezbyt artystycznej rodzinie. Jej ojciec, Rupert Potter, był prawnikiem, matka Helen pochodziła z rodziny kupieckiej. Oboje rodzice należeli do klasy wyższej i prowadzili życie raczej towarzyskie niż twórcze. Beatrix była wychowywana w izolacji od dzieci w jej wieku, spędzając większość czasu w towarzystwie guwernantek oraz młodszego brata Bertrama, z którym dzieliła zamiłowanie do rysowania zwierząt i przyrody.

Rodzina Potterów letnie miesiące spędzała w Szkocji i później w Krainie Jezior (Lake District), co miało ogromny wpływ na wrażliwość artystyczną Beatrix. Te wakacyjne wyjazdy były dla niej jak ucieczka do świata pełnego roślin, grzybów, zwierząt i ciszy. Już jako nastolatka tworzyła szczegółowe rysunki roślin, mchu, insektów, a także swoich ukochanych królików – pierwszego, imieniem Benjamin Bouncer, a potem drugiego – Piotrusia. Właśnie te obserwacje miały zaowocować jej dojrzałą twórczością ilustratorską i literacką.

Beatrix nigdy nie uczęszczała do formalnej szkoły artystycznej, ale uczyła się samodzielnie – godzinami kopiując ryciny z książek przyrodniczych, studiując akwarele z epoki i eksperymentując z własnym stylem. Mimo ograniczeń, jakie narzucała jej epoka (kobiety nie mogły studiować na równi z mężczyznami, a ich twórczość często ignorowano), Potter nie porzuciła pasji. Jej determinacja przejawiała się też w próbach naukowych – prowadziła badania nad rozmnażaniem grzybów i sporządzała mikroskopijne rysunki ich zarodników.

W 1897 roku przesłała do Towarzystwa Linneuszowskiego pracę na temat zarodników grzybów – bardzo nowatorską, jak na owe czasy. Ale ponieważ była kobietą, nie pozwolono jej na osobistą prezentację, a praca przepadła w archiwach na lata. Miała wybór: walczyć z systemem albo go ominąć. Wybrała to drugie. Zamiast tytułu naukowego zdobyła coś ważniejszego: wolność. Jej akwarelowe studia botaniczne są tak dokładne, że do dziś używa się ich w podręcznikach.
Przełomowy moment artystyczny nadszedł na początku XX wieku, gdy stworzyła pierwsze wersje opowieści o króliku Piotrusiu. Opowieść ta szybko zyskała popularność wśród rodziny i znajomych. Gdy żadne z wydawnictw nie chciało jej wydać, Beatrix zdecydowała się na samodzielne publikowanie – i był to początek wydawniczego imperium, które przetrwało do dziś.


Beatrix_Potter-_Mycology._Source-_Armitt_Museum_and_Library


Narodziny Piotrusia Królika i literackiego świata Beatrix Potter


Historia narodzin Piotrusia Królika zaczyna się nie w wydawnictwie, lecz w liście. W 1893 roku Beatrix napisała wiadomość do Noela Moore’a, syna swojej byłej guwernantki Annie Moore. Noel był chory i znudzony, a Potter postanowiła umilić mu czas, tworząc własną opowieść. Tak powstał ręcznie ilustrowany list, w którym niesforny królik o imieniu Piotruś (Peter Rabbit) wymyka się spod opieki matki i zapuszcza w ogród pana McGregora, gdzie przeżywa pasmo przygód – a wszystko to z ogromnym urokiem, napięciem i akwarelowym wdziękiem. Co ważne, królik Piotruś nie był tylko fikcyjną postacią. 

Miał swój pierwowzór w rzeczywistości: Beatrix posiadała domowego królika o imieniu Peter Piper, którego często szkicowała. Zresztą nie tylko jego – całe życie otaczała się zwierzętami, które z pasją portretowała i które potem ożywały w jej opowieściach.

Wkrótce list ten stał się zalążkiem książki. Beatrix przechowywała kopię, którą z czasem przerobiła na tekst z pełnoprawnymi ilustracjami. W 1900 roku stworzyła wersję książkową, opatrzoną własnoręcznie wykonanymi ilustracjami w czerni i bieli. Wysłała manuskrypt do kilku renomowanych wydawnictw, ale odpowiedzi były odmowne. Książeczka została uznana za zbyt nietypową – niewielki format, prosta narracja, ilustracje w cienkiej kresce. Był to styl, który nie pasował do dominującej wówczas estetyki ciężkich, patetycznych wydań literatury dziecięcej.


Samopublikacja i sukces wydawniczy

Nie zrażona odmowami, Beatrix zdecydowała się wydać książkę na własną rękę. W grudniu 1901 roku własnym kosztem wydrukowała 250 egzemplarzy „The Tale of Peter Rabbit”. Zamówiła je u drukarza Strangewaysa, a proste wydanie zawierało 41 czarno-białych ilustracji. Książki rozeszły się błyskawicznie – nie tylko wśród rodziny i znajomych, ale też poprzez sprzedaż pocztową. Odbiór był na tyle entuzjastyczny, że już wkrótce pojawiło się zainteresowanie ze strony wydawnictwa Frederick Warne & Co., które wcześniej jej odmówiło. Wydawnictwo postawiło warunek – ilustracje muszą być kolorowe. Potter zaakceptowała propozycję i przystąpiła do pracy nad nowymi akwarelami.

Oficjalne wydanie książki w 1902 roku, już z kolorowymi ilustracjami, było spektakularnym sukcesem. Do końca roku sprzedano ponad 28 tysięcy egzemplarzy. Beatrix stworzyła tym samym jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli literatury dziecięcej, a także oryginalną markę, która szybko objęła również inne produkty: zabawki, pocztówki, tapety i porcelanę. W 1903 roku zarejestrowała pluszowego Piotrusia jako znak towarowy – co czyni ją jedną z pionierek w dziedzinie komercjalizacji postaci literackich.

Z czasem pojawiły się kolejne książki – z kaczuszką Jemimą, wiewiórką Nutkinem, myszką Timmym i całą menażerią zwierzęcych bohaterów. Wszystkie historie osadzone były w tym samym uniwersum – pełnym natury, humoru i subtelnych lekcji moralnych. Książki te były też przemyślane edytorsko – miały mały, poręczny format, idealny do dziecięcych rączek, oraz twardą oprawę. Potter dbała o każdy szczegół – nie tylko ilustracje, ale też papier, typografię, skład. Była artystką, ale i redaktorką, wydawczynią, menadżerką.
Dzięki sukcesowi "Piotrusia Królika" stała się niezależna finansowo. Kupowała ziemię w Lake District, by chronić ją przed urbanizacją. Malowała, pisała, sadziła. Jej codzienność toczyła się nie przy salonowym stoliku, lecz między grządkami, wśród zwierząt i roślin. W tym była ogromna siła jej akwareli – nie malowała z pamięci czy wyobraźni, lecz z życia. Często z życia bardzo bliskiego, przyziemnego, cichego – tego, które dziś nazwalibyśmy uważnością. W jej obrazach można się zatrzymać. Usłyszeć chrzęst trawy. Poczuć zapach kapusty. Zobaczyć świat z perspektywy zająca.


Życie po sukcesie – artystka, farmerka, konserwatorka


Po komercyjnym triumfie "Piotrusia Królika" Beatrix Potter przez kilka lat kontynuowała pisarsko-ilustratorską drogę, publikując kolejne tytuły – aż dwadzieścia trzy książki dla dzieci. Każda z nich była autorsko zilustrowana akwarelą, a postacie – od żaby Jeremy'ego po jeża panią Tiggy-Winkle – zyskały status kultowych. Jednak w miarę upływu lat jej zainteresowania zaczęły się przesuwać z literatury ku przyrodzie i gospodarstwu wiejskiemu.

W 1905 roku Beatrix kupiła Hill Top Farm w Near Sawrey – maleńkiej wiosce w Lake District. To miejsce stało się jej azylem, ale i polem do działania. Nie była romantyczną damą z konewką – znała się na hodowli, planowała rotację pastwisk, znała topografię okolicy jak kartograf. Jej sąsiedzi, początkowo sceptyczni wobec „pani z pieniędzmi z Londynu”, z czasem zaczęli ją cenić jako kompetentną i oddaną gospodynię.

W tym samym roku zmarł Norman Warne – jej wydawca i narzeczony. To tragiczne wydarzenie mocno wpłynęło na Beatrix, która do końca życia nie zapomniała o pierwszym partnerze swojej kariery. Kilka lat później, w 1913 roku, wyszła za mąż za Williama Heelisa – miejscowego prawnika z Hawkshead, również związanego z ochroną dziedzictwa przyrodniczego regionu. 

Z czasem nabyła również wiele innych okolicznych ziem i gospodarstw, stając się jedną z największych prywatnych właścicielek ziemskich w regionie.

Beatrix powoli wycofywała się z pisarstwa – jej ostatnia książka, „The Tale of Little Pig Robinson”, ukazała się w 1930 roku. Ostatnie dwie dekady życia poświęciła niemal wyłącznie działalności rolniczej i konserwatorskiej- koncentrując się na pracy na roli, hodowli owiec Herdwick (lokalnej, zagrożonej rasy) i ochronie dzikiej przyrody. Współpracowała z National Trust, przekazując organizacji ziemie, które udało jej się wykupić – w sumie ponad 1600 hektarów. Dzięki temu zachowany został unikalny krajobraz Lake District, który dziś wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Ostatnie lata i zdrowie

W miarę upływu lat zdrowie Beatrix zaczęło się pogarszać. Cierpiała na różne dolegliwości, w tym na problemy ze wzrokiem, co w znacznym stopniu utrudniało jej dalsze rysowanie i pisanie. Mimo to wciąż pracowała – prowadziła korespondencję, zarządzała gospodarstwami i wspierała lokalną społeczność. W ostatnich latach życia całkowicie wycofała się z życia publicznego.
Jej relacja z mężem, prawnikiem Williamem Heelisem, była bardzo udana. Ich małżeństwo, choć bezdzietne, uchodziło za spokojne i pełne wzajemnego szacunku. Oboje dzielili miłość do wiejskiego życia, przyrody i prostoty.


Śmierć i dziedzictwo

Beatrix Potter zmarła 22 grudnia 1943 roku, w wieku 77 lat, w swoim domu Near Sawrey. Oficjalną przyczyną śmierci był zapalenie płuc i powikłania związane z chorobą serca. Została pochowana zgodnie z własnym . Kremacja odbyła się bez świadków, żałobników, kwiatów i księgi kondolencyjnej. Zgodnie z dyspozycją zmarłej, jej prochy zostały rozsypane na wzgórzu, wznoszącym się nad farmą Hill Top.

Po jej śmierci National Trust odziedziczył ponad 4 tysiące akrów ziemi, wiele gospodarstw, budynków i wzgórz. Jej spuścizna była więc nie tylko literacka i artystyczna, ale też ekologiczna i kulturowa. Zabezpieczyła nie tylko pejzaż, ale i ducha regionu.

Dziedzictwo po śmierci
Beatrix Potter pozostawiła po sobie 30 książek, w tym ponad 20 ilustrowanych opowieści dla dzieci. Jej postacie – Piotruś Królik, Pani Kaczka Wierzynka, Jeżynka Tekla i wiele innych – stały się częścią brytyjskiej (i światowej) kultury dziecięcej.

Jej dom Hill Top, prowadzony obecnie przez National Trust, jest dostępny dla zwiedzających i wygląda niemal dokładnie tak, jak za jej życia. Ilustracje z książek Beatrix Potter często przedstawiają wnętrza tego domu, a także jego ogród i otaczający krajobraz.

Śmierć Beatrix Potter zakończyła pewną epokę w literaturze dziecięcej, ale jej twórczość – subtelna, mądra i pełna miłości do natury – wciąż przemawia do nowych pokoleń. Nie tylko uczy dzieci, ale też inspiruje dorosłych – do prostszego życia, blisko przyrody i z poszanowaniem dla tego, co kruche i ulotne.


Podsumowanie

Chociaż kochamy ją za króliczki i kaczuszki w kapelusikach, to właśnie za ogólną perspektywę należy ją naprawdę cenić. Beatrix Potter to mistrzyni małej narracji. Historii pozornie błahych, ale pulsujących prawdziwym życiem. W jej książkach nie ma wielkich bitew i herosów, są za to niesforne dzieci, uparte kaczki, samotne jeże i koty łaszące się po kuchennych kątach. To one uczą empatii, humoru, zrozumienia dla cudzej odmienności.

To sztuka bez zadęcia. A zarazem – sztuka nie do podrobienia. Jej styl był rozpoznawalny nie tylko dzięki formie, ale dzięki treści. Potter nie kopiowała rzeczywistości. Ona ją interpretowała, czule prześwietlała akwarelą.

Beatrix Potter nie malowała dla galerii. Malowała dla dzieci, dla królików, dla prawdy, jaką można dostrzec, gdy przysiądziesz cicho w ogrodzie i popatrzysz na listek z odpowiedniej odległości. Dziś jej prace są uznawane za klasykę akwareli użytkowej. Ale to nie farby zrobiły z niej legendę. To konsekwencja.

Więc może czasem wystarczy usiąść z pędzelkiem, nie przepraszać za swoje pasje i... po prostu malować. Króliki, kapustę, niebo. A może i własną wolność.


************

JEŚLI  CHCESZ  WSPIERAĆ  ROZWÓJ  STRONY  -  POSTAW  KAWĘ !